Jest lato. Gdy temperatura wzrasta i praży słońce nie mamy ochoty nakładać cieżkeigo make-up’u. Latem makijaż spływa i w pewien sposób ogranicza. Bo z jednej strony chce się dobrze wyglądać, a z drugiej chciało by sie popływać, trzeba posmarować twarz olejkiem z filtrami i uniknąć przy tym tzw. “efektu pandy”. Nie lubie i nie używam produktów wodoodpornych. Wynika to z faktu, nie lubie używać mocnych płynów do demakijażu oczu, ani trzeć oczu, a tego typu kosmetyki wymagają jednak mocniejszego arsenału.
Choć jak dotąd hennę miałam nakładaną zaledwie raz (pierwszy za namową kosmetyczki daaawno temu), to zdecydowałam się na ten “zabieg” w swoim domowym zaciszu, a to za sprawą Henny Verona Laboratories.
Od producenta:
HENNA PROseries Cream pozwoli zaoszczędzić czas przeznaczany na codzienny makijaż, jest też wygodnym rozwiązaniem w czasie wakacji, gdyż dzięki wodoodpornym właściwościom, taki makijaż idealnie sprawdza się na basenie, podczas kąpieli w jeziorze czy w morzu. Do wyboru są dwa kolory: czarny – polecany przede wszystkim brunetkom oraz brązowy, który lepiej podkreśli urodę blondynek. Do HENNY PROseries Cream dołączono specjalny aplikator, który umożliwia niezwykle precyzyjne nałożenie barwnika i usprawnia koloryzację. Jedno opakowanie (poj. 15 ml) wystarcza na co najmniej 10 aplikacji.
Pojemność: 15 ml
Cena: ok. 5,30 zł
HENNA PROseries Cream firmy Verona Products Professional dostępna jest w sklepach kosmetycznych i drogeriach na terenie kraju oraz w sklepie internetowym firmy.
Moja opinia:
Na początku obawa – czy nie będe miała plam, czy mi płyn do oka nie wpadnie… Postępowałam wg wskazówek z opakowania i w ciągu 15 min zafundowałam sobie ciemne rzęsy na 2 tygodnie.
Opakownaie zawiera tubkę z kremem, aktywator i aplikator z grzebykiem. Wystarczy wycisnąć niewielką ilość kremu, wkroplić kilka kropli aktywatora i połączyć. Taką miksturę łatwo się nakłada za pomocą poręcznego grzebyka, który wyjątkowo dobrze rozczesuje rzęsy. pozostawic na 10-15 min i obficie zmyć wodą. Vooila! Trzeba pamietac o 2 sprawach – 1) powinno sie dzień wcześniej zrobić próbę alergiczną i sprawdzić za uchem, czy nie jesteśmy na preparat uczuleni, 2) przed nałożeniem mieszanki trzeba wysmarować okolice oczu i brwi tłustym kremem, by przy ewentualnym rozmazaniu nie narobić sobie plam. Ja dodałam jeszcze 1 ułatwienie – wyciełam z wacików półksiężyce i przyłożyłam je pod dolną powieką (idealnie się wpasowały, przez co nie miałam pandy, a byłaby, jako, ze mam dosyć długie dolne rzęsy i mimo lekkiego nałożenia henny, sporo odbiło się na waciku).
Podsumowując – świetna sprawa z tą henną. Moje naturalnie rzęsy z białymi końcówkami stały się ciemne. Ja czuje się lepiej, bo nawet rano mam wrażenie jakbym była umalowana. Pewnie nie będę robić henny zbyt często (nie wiem jak wpływa na stan rzęs), ale to świetna sprawa, która pozwala latem poleniuchować z makijażem. Jestem na tak!
przed – widać moje jasne rzęsy |
po – brązowa henna na rzęsach |
Szybka aplikacja, tanio i minuta zaoszczędzona co rano :)… A do tego mam wrażenie że wstaje już częściowo umalowana…
Kontent oraz zdjęcia pozyskane z archwialnej wersji strony – Pracownia Przyjemności.
Autorem i właścielem tekstów jest poprzedni właściciel strony.
Jesteś moim ulubionym blogerem.